czwartek, 18 czerwca 2015

   Przygoda w starożytnej Grecji

Pewnego dnia na lekcji historii nauczyciel oświadczył, że za tydzień będziemy mieć sprawdzian z tematu: „Starożytna Grecja”.
   Następnego dnia nie pamiętałam już o teście. Dni mijały, a ja się nie uczyłam.
   W końcu nadszedł dzień sprawdzianu. Szłam wtedy do szkoły i spotkałam Alę, która przypomniała mi o teście. Chciało mi się płakać, bo w ogóle się nie uczyłam. Wpadłam do szkoły i od razu wyciągnęłam podręcznik do historii, przekartkowałam całą książkę, lecz nic nie zapamiętałam. Włożyłam ją do plecaka i ukryłam twarz w dłoniach. Wtedy coś zaczęło kłuć mnie w bok. To był czerwony przycisk. Zdziwiłam się, ale było mi wszystko jedno, czy go nacisnę, czy nie. I tak i tak dostanę jedynkę ze sprawdzianu.
   Po naciśnięciu przycisku zasnęłam, przynajmniej tak myślę, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami.
   Po obudzeniu zobaczyłam, że nie jestem w szkole, tylko na górze, a obok mnie stoi  jakaś budowla. Wszyscy wokół mnie byli ubrani bardzo niecodziennie. Mężczyźni mieli długie włosy i brody, szaty przypominające ręczniki oraz sandały. Po chwili krzyknęłam z przerażenia, bo ja też miałam na sobie owe ubranie, tylko bez brody, rzecz jasna. Chciałam kogoś zapytać, gdzie jestem, lecz z moich ust wydobył się niezrozumiały dźwięk. O dziwo mężczyzna, do którego mówiłam, odpowiedział, a ja go zrozumiałam:
-Jesteś w Atenach, na Akropolu, przy Partenonie.
-A jak mogę dostać się do szkoły?- zapytałam, ponieważ chciałam być w szkole, a nie w nieznajomym miejscu.
-Przykro mi, szkoła jest tu tylko dla chłopców- odpowiedział miło. Wtedy zrozumiałam, że jestem w starożytnej Grecji.
-Mówił pan, że znajduję się tu Partenon. Co to?- chciałam to wiedzieć, by zaliczyć sprawdzian.
-Skąd ty się wzięłaś?!- krzyknął- Partenon to świątynia Ateny.
-A, Dziękuję.
   Uznałam, że mogę obejrzeć Ateny. Na początek poszłam na jakiś plac, gdzie stało mnóstwo stoisk, kupców i zwierząt. Prócz sprzedawców był tam tłum innych ludzi.
-Przepraszam, powie mi pani gdzie jestem?- zapytałam kobiety przeciskającej się obok mnie.
-Przecież to agora, dziś są tu stragany, a wczoraj mięliśmy tu salę sądową.
- Dobrze, dziękuję.- odpowiedziałam, a kobieta znowu zaczęła się przeciskać do przodu. Miałam już dość tego tłumu, poza tym bolał mnie nos, bo jakiś pan uderzył we mnie drzwiami przy wychodzeniu. Nagle zobaczyłam coś co przypominało nasz stadion, ale miało bardzo małe boisko.
-Przepraszam, jaki mecz tu się będzie odbywał?- zapytałam mężczyzny siedzącego na samym dole.
-To nie jest żaden, jak ty to nazwałaś „mecz”, tylko przedstawienie: „Król Edyp”- powiedział wyniosłym głosem.
- Dobrze, a czy mogę usiąść obok pana  i pooglądać?
-No… niech ci będzie, bo wyglądasz jakbyś była z zamężnej rodziny- odpowiedział już trochę milej.
- Dziękuję- powiedziałam i po pół godzinie tego pożałowałam. Gdy skończył się spektakl było już ciemno.
   Poszłam dalej. W końcu znudziło mi się już to chodzenie i stanęłam sobie obok drzew i odpoczęłam. I nagle coś zaczęło biec w moją stronę. To coś warczało!
   Szybko znalazłam czerwony przycisk, nacisnęłam go i byłam już w szkole. Okazało się, że tutaj czas się zatrzymał. Zadzwonił dzwonek na lekcję historii. Sprawdzian zdałam na piątkę!

Kasia, IVa