środa, 25 marca 2015

Pani Wiosna
Byłam kiedyś z rodzinką na podwórku,
bawiliśmy się obok niewielkiego murku.
Nagle moja starsza siostra coś ujrzała,
w tamto miejsce spojrzała i powiedziała:
- Patrzcie kochani!
Tam idzie piękna pani!
To Wiosna! To Wiosna! -
powiedziała radosna
i aż z ławki się podniosła.

Pani Wiosna miała czerwone usta
i oczy zielone jak kapusta.
Suknia kwiatami była obsypana,
przyciągała uwagę niejednego pana.
Buty miała białe jak chmury.
Przy wiośnie roślinami porastały wszystkie mury.


- Spójrzcie ona lata! -
zauważył tata.
Unosiła się niczym ptak
i szczupła była tak,
że mogła w wąską szczelinę się zmieścić,
a potem kwiatka w tej szczelinie umieścić.

Dzięki niej rosła trawa i rosły jabłonie,
z chęcią pasły się przy niej konie.
Piękną pogodę na Polskę ta pani sprowadzała,
pewnie po drodze zabytkowe miejsca odwiedzała,
ponieważ plan ruin zamku studiowała.

- Ciekawe czy wyczaruje mi krasnoludka... -
rozmyślała moja siostra malutka.
Lecz pani Wiosna musiała już iść,
na pożegnanie dała nam winogron kiść.
Mama winogrona dla nas podzieliła,
w liczeniu się nie pomyliła.
Zapytałam mamę:
- Czy skoro Wiosna już odeszła to nastąpi mrok?
Mama odpowiedziała:
- Nie, słonko. A wiosnę zobaczysz już za rok.
 
Ada, IVb