czwartek, 25 czerwca 2015

Wakacje
Lato, to taki piękny czas.
Wakacje wołają nas!
Gdy słońce świeci,
bawią się dzieci.
Zaś, gdy zapada noc,
w głowie snów i marzeń moc!
Opalasz się na plaży
lub kąpiesz się w wodzie.
A może jesteś w podróży w swoim samochodzie?
Czas wolny!
Już nie ma szkoły,
w twoim zeszycie zniknęły już wszystkie bazgroły.
To przecudowny czas!
Chodź, wakacje wołają nas!

Ada, IVb


Wakacje
Kwitną akacje,
w końcu to wakacje.
Dzieci piłkę odbijają,
starzy przyjaciele się spotykają.
Za dwa miesiące ze smutkiem powiemy: czasie miły,
wakacje się już skończyły.

Weronika, IVb


Lato
Lato nadchodzi,
lato się zbliża.
Cieszy się każdy dziś,
bo do szkoły nie trzeba będzie iść.
Już jest czerwiec, koniec szkoły
i cieszy nas ta myśl.
Choć  tęsknić będziemy trochę,
na odpoczynek mamy ochotę.

Hania, IVb





Marzenia się spełniają

                Pewnego zimowego dnia Arturowi bardzo się nudziło, przeglądał swoje rzeczy w meblach, nagle zobaczył w szufladzie tajemnicze pomarańczowe pudło.
Nigdy wcześniej go tam nie widział, kiedy je otworzył, stało się coś niewiarygodnego, w jednej chwili znalazł się w samym środku tego kartonu, a wraz z nim były tam jego marzenia, wspomnienia i sny. Od wielu lat Artur marzył, żeby spotkać Mańka z „Epoki lodowcowej” i tak się stało, jego ulubiony bohater dał mu odcisk łapy (autograf). Chłopiec był tym zachwycony, ni myśl o upływie czasu, po prostu dobrze się bawił, tak jak czasem my się cieszymy, kiedy dostaniemy długo wyczekiwaną rzecz.
Znalazł tam także wymarzone autko marki BOLID, które wyposażone było w silnik odrzutowy, dodatkowe światła oraz Walkie-talkie. W aucie tym podróżował po swoich wspomnieniach, marzeniach oraz snach. Dzięki wehikułowi czasu mógł podróżować po różnych czasach: teraźniejszym, przeszłym i przyszłym.
Niestety ta przygoda musiała się kiedyś skończyć i tak się stało, bo Artur się obudził.


Julia M., IVa

czwartek, 18 czerwca 2015

   Przygoda w starożytnej Grecji

Pewnego dnia na lekcji historii nauczyciel oświadczył, że za tydzień będziemy mieć sprawdzian z tematu: „Starożytna Grecja”.
   Następnego dnia nie pamiętałam już o teście. Dni mijały, a ja się nie uczyłam.
   W końcu nadszedł dzień sprawdzianu. Szłam wtedy do szkoły i spotkałam Alę, która przypomniała mi o teście. Chciało mi się płakać, bo w ogóle się nie uczyłam. Wpadłam do szkoły i od razu wyciągnęłam podręcznik do historii, przekartkowałam całą książkę, lecz nic nie zapamiętałam. Włożyłam ją do plecaka i ukryłam twarz w dłoniach. Wtedy coś zaczęło kłuć mnie w bok. To był czerwony przycisk. Zdziwiłam się, ale było mi wszystko jedno, czy go nacisnę, czy nie. I tak i tak dostanę jedynkę ze sprawdzianu.
   Po naciśnięciu przycisku zasnęłam, przynajmniej tak myślę, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami.
   Po obudzeniu zobaczyłam, że nie jestem w szkole, tylko na górze, a obok mnie stoi  jakaś budowla. Wszyscy wokół mnie byli ubrani bardzo niecodziennie. Mężczyźni mieli długie włosy i brody, szaty przypominające ręczniki oraz sandały. Po chwili krzyknęłam z przerażenia, bo ja też miałam na sobie owe ubranie, tylko bez brody, rzecz jasna. Chciałam kogoś zapytać, gdzie jestem, lecz z moich ust wydobył się niezrozumiały dźwięk. O dziwo mężczyzna, do którego mówiłam, odpowiedział, a ja go zrozumiałam:
-Jesteś w Atenach, na Akropolu, przy Partenonie.
-A jak mogę dostać się do szkoły?- zapytałam, ponieważ chciałam być w szkole, a nie w nieznajomym miejscu.
-Przykro mi, szkoła jest tu tylko dla chłopców- odpowiedział miło. Wtedy zrozumiałam, że jestem w starożytnej Grecji.
-Mówił pan, że znajduję się tu Partenon. Co to?- chciałam to wiedzieć, by zaliczyć sprawdzian.
-Skąd ty się wzięłaś?!- krzyknął- Partenon to świątynia Ateny.
-A, Dziękuję.
   Uznałam, że mogę obejrzeć Ateny. Na początek poszłam na jakiś plac, gdzie stało mnóstwo stoisk, kupców i zwierząt. Prócz sprzedawców był tam tłum innych ludzi.
-Przepraszam, powie mi pani gdzie jestem?- zapytałam kobiety przeciskającej się obok mnie.
-Przecież to agora, dziś są tu stragany, a wczoraj mięliśmy tu salę sądową.
- Dobrze, dziękuję.- odpowiedziałam, a kobieta znowu zaczęła się przeciskać do przodu. Miałam już dość tego tłumu, poza tym bolał mnie nos, bo jakiś pan uderzył we mnie drzwiami przy wychodzeniu. Nagle zobaczyłam coś co przypominało nasz stadion, ale miało bardzo małe boisko.
-Przepraszam, jaki mecz tu się będzie odbywał?- zapytałam mężczyzny siedzącego na samym dole.
-To nie jest żaden, jak ty to nazwałaś „mecz”, tylko przedstawienie: „Król Edyp”- powiedział wyniosłym głosem.
- Dobrze, a czy mogę usiąść obok pana  i pooglądać?
-No… niech ci będzie, bo wyglądasz jakbyś była z zamężnej rodziny- odpowiedział już trochę milej.
- Dziękuję- powiedziałam i po pół godzinie tego pożałowałam. Gdy skończył się spektakl było już ciemno.
   Poszłam dalej. W końcu znudziło mi się już to chodzenie i stanęłam sobie obok drzew i odpoczęłam. I nagle coś zaczęło biec w moją stronę. To coś warczało!
   Szybko znalazłam czerwony przycisk, nacisnęłam go i byłam już w szkole. Okazało się, że tutaj czas się zatrzymał. Zadzwonił dzwonek na lekcję historii. Sprawdzian zdałam na piątkę!

Kasia, IVa




Przepis na dobry dzień

Weź kubek dobrego humoru,
dolej do niego trzy szklanki pomysłów.
Dosyp jeszcze szczyptę marzeń i szczęścia.
Z radością wymieszaj wszystkie składniki.
Odczekaj dobę i codziennie powtarzaj te czynności.


Ala, IVa

niedziela, 14 czerwca 2015

Teraz ja!
Mówię Wam, kiedy byłem w brzuchu mamy, nie było aż tak fajnie. Chociaż pływanie było trochę przyjemne. Wreszcie się urodziłem. Na początku niczego nie wiedziałem. Pierwsze słowo, które wypowiedziałem, to mama, później tata, w końcu Jasiu (to mój brat). Poznawałem wiele nowych rzeczy i słów. Myślałem jednak, że już zawsze będę taki mały. No i zadawałem sobie pytania, jak to się stało, że moi rodzice są duzi. W końcu zrozumiałem, że urośli. Od wtedy wiedziałem, że i mnie to czeka. W końcu nadeszły moje pierwsze urodziny. Dostałem dużo prezentów. Pomyślałam, że mogę je wymienić na drugą mamę. Powiedziałem o tym rodzicom. Strasznie się ze mnie śmiali. I tak, aż do tej pory, mam jedną mamę.
Kiedy trochę urosłem, poszedłem do przedszkola. I nie uwierzycie! Zacząłem sobie świetnie radzić, chociaż pierwsze dni były ciężkie. Dużo płakałem. No dobra, zacznę już mówić o szkole. W zerówce byłem najlepszym uczniem. Tak naprawdę to nie uczniem, a dzieciakiem. W zerówce jest się jeszcze dzieciakiem. Kiedy dotarłem do pierwszej klasy, pierwszy raz poszedłem na mecz – Śląsk Wrocław grał z Sevillą. Niestety nie był to dla nas szczęśliwy mecz. Przegraliśmy 0:5. Wtedy zaczęła się moja wyjątkowa przygoda z piłką, ale o tym za chwilę. W pierwszej klasie okazało się, że mój starszy brat jest moim wrogiem. Nie mogliśmy się dogadać. Był to też czas, kiedy moim rodzicom urodził się kolejny syn. Wtedy zrozumiałem, jak trudno być starszym bratem. Wróćmy jednak do mojej pasji.
Piłka nożna zawsze bardzo mnie interesowała. Zebrałem prawie wszystkie karty z piłkarzami i klubami. Trochę później dowiedziałem się, że zostanę gwiazdą klubu Witek Wrocław. Posłuchajcie, co nas spotkało.
Pewnego dnia klub Witek Wrocław trenował na swoim stadionie. Nagle stało się coś dziwnego. Bramka zniknęła! Zauważyłem to ja. Na tym jednak nie koniec. Zniknęła też nasza piłka.
– Trzeba wyjaśnić sytuację – powiedziałem.
Tuż obok był drugi stadion. Trenował tam Śląsk Wrocław. Okazało się, że to oni mają naszą piłkę. Nie chcieli się do tego przyznać i nie oddali piłki. Z pustymi rękami wróciliśmy do siebie. Zamurowało nas. Nagle wszystko wróciło na miejsce, ale…
– Kto pomalował boisko?! – krzyknął zdenerwowany Tomek.

Witek, IIa

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Wiersze o patronie

Nasz patron


Nasz patron kardynał Wyszyński,

Uczy nas wszystkich,

Być dobrym, miłym, pomagać,

Mieć czas dla innych,

Nie kłamać,

Uśmiechać się i szanować,

Innym za pomoc umieć dziękować!



Marcel, IVb





Stefan Wyszyński


We Wrocławiu wyświęcony,

w służbie Bogu pochwalony.

Był Prymasem Tysiąclecia,

mówi do nas od stulecia.

Słowem Maryi nas nauczał:

szanuj, kochaj, nie dokuczaj.

Służ poradą i pomocą,

a anioły Cię uniosą.



Maks, IVb



Patron



Kanonizacji godny jest pewien człowiek:

Kardynał Stefan Wyszyński – patron naszej szkoły.

Był dobry i mądry, i bardzo uczciwy.

Kochał ludzi i ojczyznę,

w pracy był cierpliwy.

Jego mama umarła, gdy był w przedszkolu,

dlatego pomagał rodzinom oraz ludziom chorym.

Poprosił Maryję, żeby go kochała

i żeby w życiu mu pomagała.

Nasz kardynał był zawsze wesoły,

dobrze, że jest patronem naszej szkoły.



Hania, IVb




Nasz patron kochany

przez Boga wybrany.

Kochał wszystkie dzieci,

przykładem nam świeci.



Kardynał Stefan Wyszyński!

Choć już nie żyje,

wspomnienie o nim po wszystkie wieki przeżyje.



Weronika, IVb





Kardynał Stefan Wyszyński – patron naszej szkoły



Kto to taki?

Człowiek zawsze uśmiechnięty,

nie ma w nim nic z chwalipięty.

Kochał wszystkie dzieci jak swoje.

Przy nim niczego się nie boję.

Chciał, by opiekować się wszystkimi,

nawet tymi najbardziej chorymi.

Spotkanie z papieżem go nie ominęło,

na pomaganiu innym życie mu upłynęło.

Na prymasa został wybrany.

Nasz kardynał Wyszyński kochany.



Ada, IVb




Stefan Wyszyński



Kardynał Stefan Wyszyński

patronem naszej szkoły jest od wielu lat.

To sługa Boży i prymas Polski.

Ukończył on szkołę handlową w Łomży.

Wszystko – co najlepsze – po świecie o nim krąży.

Pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego,

urodzony został sierpnia 3 roku 1901.



Krystian, IVb